Kilka dni temu regulowałem gaźnik, było idealnie- palił na dotyk, nie przerywał, nie dymił, świeca "kawa z mlekiem".
Dzisiaj naszła mnie ochota na przejażdżkę, idę do garażu wyciągam Gilerkę, kopię... i nic . Po którymś kopnięciu załapał, lecz strasznie dymił, zalewało go, ogólnie katastrofa. Wkręciłem śrubę od mieszanki o 1.5 obrotu i wszystko wróciło do normy.
Macie jakiś pomysł co się może dziać?
Użytkownik serek98 edytował ten post 02 sierpnia 2013 - 18:40