odebrałem ją dopiero dzisiaj - wczoraj transport mi "wypadł" więc na dziś to przełożyliśmy.
Ogólnie nie wiem czy zawsze tak jest, ale w moim przypadku Gilera po odnalezieniu została przewieziona na parking policyjny (ul.Włochowska 25/33, Warszawa). W taki wypadku koszta "przechowywania" są po stronie policji
do momentu podpisania na komendzie pisemka które uprawnia nas do jej odbioru z parkingu (w takim przypadku na w/w piśmie mamy info że do dnia otrzymania pisma koszty parkingu/przechowywania są po stronie policji). Pani z komendy była na tyle uprzejma,(nie wiem czy to normalna praktyka) że od czasu poinformowania mnie że znaleźli skuter nie musiałem jej odbierać od razu (minęło równo 6 dni).
Jak już na wtorek umówieni byliśmy to byłem u niej rano i przełożyliśmy akcję na środę ze względu na problem z transportem.
Na parkingu wszystko szybko i sprawnie poszło, z papierem na "biurze przepustek" wbijamy głębiej i odbieramy sprzęt.
Trzeba tylko brać poprawkę że nie wrócimy na kołach więc bus/przyczepka tylko wchodzi w grę. Być może dlatego że
zdążyłem wyrejestrować swój sprzęt i tablic moich nie było (a inne). Zresztą stan mojej Gilery nie pozwoliłby na jej odpalenie z kluczyka.
poniżej kilka fotek tego co najbardziej ucierpiało. Ogólnie nie jest źle
- jednak chyba ktoś "na górze" nade mną czuwa
- tu widać ucięte kable od stacyjki, na szczęście sama stacyjka nie jest rozjeb@&% więc podłączenie kabli na nowo pewnie pomoże
plastiki to pewnie sam połatam, wyszlifuje i pomaluje na inny kolor (już w zeszłym roku miałem plana żeby na niebiesko ja pociągnąć plastigumą czy czymś w tym rodzaju).
Gdyby ktoś znalazł się w podobnej sytuacji (skradzione moto + wyrejestrowane po kradzieży) to trzeba wziąć poprawkę że jeśli przy numerach VIN były jakieś kombinacje to nie zarejestrujecie ponownie sprzęta w urzędzie transportu.
Zrobiłem rozeznanie przed odebraniem Gilerki i w UM dowiedziałem się że do powtórnej rejestracji potrzebne będzie "oświadczenie/zaświadczenie" z policji że nie było ingerencji w numery VIN. Bez problemu taki papier dostałem (tylko trzeba było o to poprosić, bo Pani która prowadziła moją sprawę wcześniej się z tym nie spotkała) a w urzędzie bez tego gucio załatwicie.
Co do ubezpieczenia, to ja żeby odzyskać składkę (choć na butelkę, żeby zalać smutki
) po umorzeniu sprawy wyrejestrowałem moto i anulowałem polisę (wystarczy skan pisma z policji o umorzeniu postępowania wysłany do ubezpieczyciela).
Teraz żeby moto wróciło "do żywych", pierwszy krok to policja (potwierdzenie że nie było ingerencji w numer VIN), potem UM (wydział komunikacji) i rejestrujemy moto ponownie. Jak będą tablice rejestracyjne to udajemy się do ubezpieczyciela i to chyba ostatni krok.
Oby nikt nie znalazł się w podobnej sytuacji, bo serio, jak moto zginęło to poczułem się jak by mi ktoś skrzydła podciął.
Teraz czekam na wycenę napraw ale myślę że źle nie będzie. Lusterka ponad to co widać są do wymiany, bo po glebie oba potłuczone. Od chińczyków fajne sobie wezmę z nadzieją że nie będą za krótkie.
Rozpisałem się ale może komuś (w razie kradzieży) ten post pomoże wrócić moto "do obiegu"
Pozdrówki, BMF
Użytkownik BMF_69 edytował ten post 27 stycznia 2016 - 19:05